poniedziałek, 21 marca 2016

Dwa



    Spotkanie w biurze ojca przebiegało w bardzo miłej atmosferze, pomijając tylko to, że cały czas czułam na sobie palące spojrzenie Manuela (najbardziej w tej części między szyją a brzuchem). Ale czemu ja się dziwię? Przecież to typowy samiec, zobaczy trochę, resztę sobie dowyobrazi i już dostaje ślinotoku. Co chwilę się poprawiałam; a to wygładzałam sukienkę, a to przeczesywałam palcami swoje długie blond włosy. Męczył się chłopak, nerwowo kręcił się w fotelu nie umiejąc znaleźć jakiejkolwiek wygodnej pozycji. Postanowiłam go jeszcze trochę pomaltretować, kokieteryjnie przygryzłam wargę i spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie wytrzymał. Wstał i nalał wody do plastikowego kubeczka z dystrybutora stojącego przy drzwiach. Tak jest! Wypił zawartość kubeczka jednym haustem. Hoho, aż się boję pomyśleć, co się dzieje teraz w jego głowie. 1:0 już na starcie znajomości.
- Wszystko w porządku? - zapytał wujek Ralph, mierząc swojego syna podejrzliwym wzrokiem.
- W jak najlepszym - powiedział przez zaciśnięte zęby Manuel. Pochwyciłam wyzywające spojrzenie bruneta. Zabawa dopiero się rozpoczyna.

*

- Dobra dzieciaki, spadajcie, bo my z Josephem zaraz mamy spotkanie - Ralph Fettner zawsze był bezpośredni, co do tego nie ma wątpliwości. Tak po prostu wyrzucił mnie i Manuela z biura mojego ojca. Zdążyłam tylko dopić swoją kawę oraz zabrać torebkę i już znajdowałam się za drzwiami.
- Więc to ty jesteś ta sławna Ines - przepraszam, co? O czym on mówi? Spojrzałam na bruneta, wznosząc brew ku górze. - Ojciec mi opowiadał, że jego wspólnik ma córkę, ale nie wspomniał, że jest tak zniewalająco piękna.

O Boże, hamuj chłopaku, bo zaraz się zarumienię i dopiero wtedy będzie problem.

Nic nie odpowiedziałam. Udawałam, że puściłam tę uwagę mimo uszu, choć tak naprawdę serce szalenie kołotało mi w piersi. Nie będę ukrywać, młody Fettner mnie pociągał. I to bardzo. Oj, zdecydowanie potrzebny mi facet. Od zaraz.
- Natomiast ja nie wiedziałam o tobie nic. Ba, nawet nie wiedziałam, że Ralph ma syna - drzwi do windy się otworzyły, przepuszczając uprzednio wysiadających, weszliśmy do środka. 
- Więc poznajmy się. Zacznijmy od początku, bez żadnych pobudzających moje zmysły przedstawień - zaśmiałam się pod nosem. Jakbyśmy siedzieli jeszcze w biurze ojca i ja dalej bym go rozpraszała, to podejrzewam, że by mu serce stanęło. Albo coś innego. - Manuel.
- Ines - znów uścisnęłam jego dłoń. I znów to samo, po raz kolejny poczułam dreszcz przeszywający całe moje ciało. A to przecież tylko zwykłe podanie ręki. Chyba nie tylko ja tak na niego działam. To działanie prawdopodobnie jest wzajemne.
- Zapraszam cię na kawę. Nieskromnie przyznam, że robię najlepszą w Austrii. Skończyłem kurs baristyczny - czyli co, jedziemy do niego? Czy to nie za szybko? Ale w sumie, to tylko kawa, spokojnie Ines. - To jak?
- Z wielką chęcią ocenię twoje zdolności - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, już bez jakichkolwiek podtekstów. Winda zatrzymała się na parterze. Przeszliśmy korytarz ramię w ramię, aż zatrzymaliśmy się przy obrotowych drzwiach. No pięknie, tak jak przeczuwałam, leje jak z cebra. A jeszcze przed południem tak ładnie świeciło słońce. Ja przyszłam na nogach, a...
- Mój samochód stoi na parkingu na ulicy obok - świetnie, czyli... - Czeka nas mała przebieżka.
Spojrzałam na niego, potem na widok za przeszklonymi drzwiami, a później na moje buty. Tak, będzie ciekawie. Zdjęłam buty, wzięłam je do ręki i spytałam:
- Gotowy?
- Ty chyba zgłupiałaś. Chcesz biec na bosaka taki kawał i to jeszcze w deszczu? W życiu ci na to nie pozwolę. Zakładaj buty i wskakuj. - Manuel odwrócił się do mnie tyłem i schylił się, bym mogła wskoczyć mu na plecy.
- No w tym momencie to chyba ty zgłupiałeś. Nie będę nigdzie wskakiwać. Sam powiedziałeś, że to tylko jedna ulica i jesteśmy. Przebiegniemy raz, dwa i po kłopocie.
Fettner jednak był nieugięty.
- Ale ja jestem ciężka...
- Nie gadaj głupot, Ines. Wskakuj na barana - czułam, że wszyscy ludzie przebywający w pomieszczeniu z zaciekawieniem nam się przyglądają. Nie chcąc przeciągać tej sceny, wrzuciłam szybko buty do pakownej torby i z małego rozbiegu wskoczyłam mu na plecy. Manuel złapał mnie za uda i ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
- Tylko szybko, bo czuję, że mi się sukienka podwija - jedną ręką trzymałam się chłopaka, a drugą próbowałam poprawić kieckę, która zaczęła odsłaniać moją pupę.
- No to ludzie będą mieli bardzo ładne widoki - tak, za to zdanie dostał po głowie. Zrujnowałam mu przy tym wyżelowane włosy, ale miałam to gdzieś. - Ałć, dobra jedziemy.
Wydał z siebie jakiś dziwny odgłos, który miał być podobny do tego, jaki wydaje z siebie rozpędzający się koń. Zaśmiałam się, wtulając się w niego. Wybiegliśmy na dwór. Mocna ulewa od razu zmoczyła nasze ubrania, włosy, kompletnie wszystko. Na ulicy nie było nikogo oprócz nas, więc z głowy miałam to, że ktoś zobaczy, jak świecę odsłoniętym tyłkiem. Biegliśmy, przejmując się tylko tym, by jak najszybciej dotrzeć do auta bruneta. Oparłam swoją głowę o głowę Manuela. Zaczęłam się zastanawiać, skąd mężczyzna o takiej szczupłej posturze ma w sobie tyle siły, by trzymać taki ciężki bagaż w postaci mnie na plecach i jeszcze do tego tak szybko biec. Musi chyba uprawiać jakiś sport. Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się przy jego aucie. Fettner lekko przykucnął i odstawił mnie na ziemię. Gdy szukał kluczyków po kieszeniach, ja wybiegłam na środek parkingu, zaczęłam kręcić się w kółko i odchyliłam głowę do tyłu, przymykając oczy. Poczułam się jak mała dziewczynka. Przypomniałam sobie dziecięce lata, gdy razem z moją o trzy lata starszą siostrą czekałyśmy na deszcz, tylko po to, by wybiec na dwór i bawić się w nim. Swoją drogą, dawno nie widziałam Laury. Muszę ją w najbliższym czasie odwiedzić.
- Ines, wsiadaj - podniesiony głos Manuela rozmył się w powietrzu, dodatkowo zagłuszony został przez deszcz. - Będziesz chora.
Nie słuchałam go, nie chciałam psuć sobie zabawy. Brunet złapał mnie za rękę i próbował zaprowadzić do samochodu. Ja jednak wyrwałam mu się i zaczęłam uciekać. Zachowywałam się jak dziecko, ale w tamtym momencie nie przejmowałam się niczym. Kątem oka zauważyłam, że Manuel zaczął mnie gonić, więc przyśpieszyłam. Nie doceniłam jednak brązowookiego. Nim się zorientowałam, złapał mnie pod kolana i chwycił jak pannę młodą.
- Mam cię, wariatko - skierował się w stronę swojego Audi. - Tańczyć w deszczu? Normalnie jak jakiś dzieciak. Ile ty masz lat, dziewczyno?!
- Oj, zluzuj portki, Fettner - zeskoczyłam z jego rąk i kawałek drogi, jaki pozostał do samochodu pokonałam pieszo. - Zawsze jesteś taki drętwy?
Manuel nie odpowiedział, otworzył mi drzwi od strony pasażera. Dobrze wychowany, ma u mnie dużego plusa. Nie lubię takich, którzy nie mają szacunku dla kobiet.
Fettner odpalił auto i wychylił się po coś na tylne siedzenia. Podał mi dużą czarną bluzę.
- Okryj się na razie, zaraz włączy się ogrzewanie - zrobiłam, co kazał. Zaczęłam obserwować jego każdy ruch. To, jak ustawiał lusterka, zapinał pasy bezpieczeństwa, zwalniał hamulec ręczny. Wszystkie te czynności wykonywał z perfekcją. Chwilę później przeczesał palcami swoje mokre włosy i zauważył, że go obserwuję. Kurde, złapał mnie na gorącym uczynku. Posłałam mu nieśmiały uśmiech i odwróciłam głowę.
Wyjechaliśmy z parkingu i tuż za mostem, który pozwalał przedostać się na drugą stronę Dunaju, utknęliśmy w korku. Skorzystałam z chwili postoju i przejrzałam się w lusterku.
- Matko święta, wyglądam potwornie! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam swoje odbicie.
- Nawet w rozmazanym makijażu i przemoczonych ciuchach wyglądasz jak bogini - ten facet wie, jak należy prawić komplementy kobietom. Kolejny raz sprawił, że się zawstydziłam jak jakaś nastolatka, która pierwszy raz usłyszała od przedstawiciela płci przeciwnej, że jest ładna. Nie wiem, co się ze mną dzieje.
- Wiesz co? Lubię cię, Ines Scheller - powiedział, kiedy już auto ruszyło z miejsca.
- Ja ciebie też, Manuelu Fettnerze.

*

    Po upływie pół godziny znaleźliśmy się pod miejscem zamieszkania Manuela. Muszę przyznać, że mu się powodzi; mieszka w dzielnicy, w której są same luksusowe apartamentowce.
- Drugie mieszkanie mam w Innsbrucku. W trakcie sezonu mieszkam tam - otworzył drzwi do swojego lokum. Przepuścił mnie kulturalnie w drzwiach i pokazał, gdzie jest łazienka.
- Zaraz przyniosę ci coś suchego na przebranie - weszłam do pomieszczenia wyłożonego białymi kafelkami. Duża wanna, ubikacja, podłużna biała szafka, umywalka, ogromne lustro i kilka męskich kosmetyków. Prosto i bez zbędnych dupereli. Podobało mi się to. W międzyczasie Manuel uchylił lekko drzwi i podał mi duży biały t-shirt i szare spodnie dresowe. Przebrałam się i zmyłam resztki makijażu. Mam nadzieję, że się chłopak nie wystraszy, gdy zobaczy mnie nieumalowaną. Trudno, najwyżej wypali mu te piękne brązowe oczyska. Powiesiłam mokre ubrania na grzejniku, by wyschnęły i opuściłam łazienkę. Zaczęłam rozglądać się po jego mieszkaniu, szukałam najprawdopodobniej kuchni, bo podejrzewam, że tam był. Przecież obiecał mi tę swoją popisową kawę.
- Manuel? - zrezygnowałam z poszukiwań, strasznie duże ma to mieszkanie.
- Tutaj - wyjrzał zza ściany i przywołał mnie skinieniem głowy. Udałam się w tamtym kierunku i usiadłam na wysokim krześle przy wyspie kuchennej. Manuel stał przy blacie i przygotowywał kawę.
- Takiego cappuccino jeszcze nie piłaś. Zobaczysz, tak ci posmakuje, że będziesz chciała pić ją codziennie.
- Odpowiem, jak już się jej napiję - powiedziałam, poprawiając mokre jeszcze włosy. Rozejrzałam się po kuchni. Tak jak w łazience i tutaj królowała biel. Szafki były proste, bez żadnych fikuśnych zdobień. Ogarnęłam jeszcze raz wzrokiem całe pomieszczenie i...

O cholera, co się zobaczyło, już się nie odzobaczy.


 ~*~



Cześć, kochane :)
Oddaję w Wasze ręce dwójeczkę. Mam nadzieję, że Wam się spodobała i czekam na Wasze opinie co do niej. I oczywiście baaaardzo dziękuję za masę pozytywnych komentarzy pod poprzednim rozdziałem. ^^
Andiego i Rity rozdział szósty ukaże się po świętach.
No, to bez zbędnego przedłużania, do następnego!
I jeszcze życzę Wam wszystkim wesołych świąt i smacznego jajka :D
Buziaki ;*

15 komentarzy:

  1. Ines, czemu tak maltretujesz biednego Manuela? XDDD niewyżyta seksualnie ukryta bestia XD
    boże, fettner, głupcze leśny, haha XD
    ej ej, czy ja mam na myśli to, że zobaczyła Manu bez koszulki? w sumie to mam wątpliwości, bo nigdzie nie wspomniałaś o jego plecach, haha XD chyba ze to jakieś fotki, czy co... nie wiem, uspokoję swą ciekawość w kolejnym rozdziale xd
    oj, mi się bardzo spodobała i czekam na kolejny! <3 Tobie również życzę Wesołych!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ines maltretująca Manuela? dobrze, że biedny chłopak wytrzymał i nie rzucił się na nią jak jakiś leśny dziad :D
    Zdecydowanie Fettner musi zluzować gacie. mogło być tak pięknie i romantycznie jakby zaczęli tańczyć sobie razem w tym deszczu *.* a tu się taki sztywniak nagle zrobił :/

    a cóż ona mogła zobaczyć? faceta w samych gatkach? :D
    Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha! Chciałabym zobaczyć takiego maltretowanego Manuela na żywo. To musi być mistrzowski widok! :D ah, zła Ines. Znęcać się nad chłopakiem..
    Kurde, no zastanawia mnie co ona tam zobaczyła.. Dziewczyno, nie kończy się w takim momencie! :D
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedulka z Manuela, musiał się tam nieźle namęczyć w tym gabinecie. Ines to trochę taka kokietka, ale to dobrze raz dla odmiany poczytać opowiadanie gdzie gł. bohaterka nie jest nieśmiałą dziewczyną :) Taniec w deszczu to faktycznie niecodzienna sytuacja, osobiście nigdy mi się nie zdarzyło, jak i nie widziałam ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Kochana, rozdział genialny, aż ciężko było się przy nim nie uśmiechnąć.
    Kurczę, może to i niezbyt miłe, ale naprawdę chciałabym zobaczyć taką wersję Manuela, a co tam :D Nie sądziłam, że Ines jest taka... zła :D
    Końcówka mnie strasznie zaintrygowała. Co się za nią kryje?
    Czekam niecierpliwie!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :D
    I się poznali :D
    Scena z deszczem - <3 Ines stercząca na deszczu i potem uciekająca przed Manu :P Widzę tą scenę wyraźnie :D
    Ciekawa jestem co Ines tam zauważyła :P
    Zamiary Manuela z pozoru są czyste, ale wątpię, że skończy się na kawie :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego? Ja się pytam dlaczego musiałaś zakończyć w takim momencie? Co takiego zobaczyła Ines? Obstawiam, że tym "czymś" jest Fettner bez jakiejś części garderoby. :D
    Taniec w deszczu... Chyba każdy tak kiedyś robił. :)
    Ogólnie bardzo sympatyczny i dość wesoły rozdział, genialnie napisany! Masz wielki talent! ❤
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny. Uśmiałam się strasznie, gdy wyobraziłam sobie, jak ta dwójka wariatów biega w deszczu. :-D Dosłownie, jakbym siebie widziała :-D
    Ines tak męczy biednego Manu! A jako prawniczka powinna wiedzieć, że tortury są zakazane. :-P
    Mam nadzieję, że niedługo będzie następny, bo zakończyłaś w takim momencie... No już się nie mogę doczekać!
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Madźka :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale co się nie odzobaczy??
    Udany początek znajomości mają :)
    Los wiedział, co robi, splatając ich drogi ze sobą.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Z poślizgiem, ale jestem!
    Czemu przerwałaś w takim momencie? Teraz się będę zastanawiać, co takiego Ines zobaczyła, chociaż mam pewne przypuszczenia hahah :D ohh ta scena w biurze, gdy Manuel na jej widok aż się ślinił kompletnie rzuciła mnie na kolana - nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że niedługo coś skrobniesz, a tymczasem życzę dużo weny i Wesołych Świąt:)
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie jestem ciekawa co ona takiego zobaczyła... Sama pisząc, często kończę na urwanej myśli. Ale teraz widzę, że z punktu widzenia czytelnika nie jest to już takie przyjemne:p hahaha
    Czekam na następny!
    Dużo weny:*

    OdpowiedzUsuń
  12. a co to za końcówka? no nie, ciekawi mnie co takiego zobaczyła Ines!
    dawaj szybciutko nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak można zakończyć w takim momencie, gdzie ja mam setki domysłów, a szczególnie jeden bardzo wyraźny pomysł na to co zobaczyła? Huh, aż jestem ciekawa, czy się to jakoś potwierdzi... Zobaczymy.
    Poza tym piszesz naprawdę wciągająco. Ba, Manuela polubiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko dziewczyno, jak ty to piszesz? Genialny rozdział. Nie mogłam oderwać oczu ;)
    Od kawy się zaczyna :D Ale ciekawa jestem, co ciekawego zobaczyła Ines. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem z małym opóźnieniem!
    Ja się pytam dlaczego zakończyłaś w takim momencie? :D Ciekawość zżera mnie teraz od środka. Rozdział genialny!
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń